Obudziłam się wypoczęta jak nigdy. Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek. Była dziewiąta. Od dawna tak długo nie spałam. Ziewnęłam i poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie kawy. Włączyłam ekspres i zrobiłam sobie latte. Gdy słodziłam. usłyszałam pukanie do drzwi. Zmarszczyłam brwi i wstałam. Kogo niesie o tej porze? Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Stał w nich mój brat.
- Hej młoda - uśmiechnął się promiennie.
- Hej stary - przytuliłam go i wpuściłam do domu. - Chcesz kawy?
- Chętnie - usiadł na stołku barowym. - I możesz mi też zrobić śniadanie - wywróciłam oczami. Przygotowałam mu jakieś kanapki i kubek mocnej, czarnej kawy. - Mów co tam u ciebie, siostra.
- No wszystko dobrze. W pracy ok, czasem luźno, czasem ledwo idzie się wyrobić...
- A życie prywatne?
- No... W sumie to nikogo nie mam. Znaczy się przyjaźnię się z Jaredem, ale...
- Podoba ci się?
- Ja...
- Tak czy nie?
- Tak - wyznałam.
- To działaj, nie czaj się! - z entuzjazmu wylał kawę na blat.
- Ja sama nie wiem... A co, jeśli tak naprawdę mu się nie podobam? Jeśli on tylko udaje, żeby mnie potem zaliczyć?
- Głupoty gadasz. Widać po nim, że mu na tobie zależy. Myślisz, że ja się nie bałem zagadać do Spencer? Ale zrobiłem to, i dzięki temu za pół roku bierzemy ślub - powiedział z nutką dumy w głosie.
- Oświadczyłeś się jej?! - pokiwał głową - Gratulacje! Cieszę się, że w końcu się przestałeś wstydzić kobiet.
- No widzisz, zakochałem się - wyszczerzył się. - Masz jakieś plany na dzisiaj?
- Nie, w sumie to nie. A co?
- Może się gdzieś przejdziemy?
- Chętnie. Tylko się ubiorę - szybko poszłam do swojej sypialni i ubrałam się w czerwone rurki, czarny top i czarne Conversy. Nałożyłam delikatny makijaż, uczesałam się, umyłam zęby i wróciłam do Willa. Wyszliśmy z mojego mieszkania i zjechaliśmy windą na dół. - To gdzie idziemy?
- Chciałem cię wyciągnąć do Starbucksa czy coś.
- Chętnie - uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w tamtą stronę. Zamówiliśmy shake’i i ciasto, po czym rozsiedliśmy się na dworze. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Brakowało mi rozmów z Willem. Ostatnio po prostu nie mieliśmy dla siebie czasu. Opowiadałam mu o swoich uczuciach do Jareda, swoich wątpliwościach i żaliłam mu się. On natomiast mówił mi o Spencer, o przygotowaniach do ślubu i o tym, co słychać u taty. Dawno u niego nie byłam i stwierdziłam, że mała wycieczka do jego domu na Florydę dobrze mi zrobi. Muszę zabukować bilet i kupić sobie strój kąpielowy.
Około godziny piętnastej mój telefon zaczął wygrywać “Last Resort”. Odebrałam.
- Halo?
- Hej Taylor, miałaś się odezwać... Wszystko okej? - w jego głosie wysłyszałam troskę.
- Tak, wszystko ok. Zapomniałam, wybacz.
- A gdzie teraz jesteś?
- Z bratem się spotkałam.
- To może wpadniesz do mnie później, co? Siedzę sam od rana...
- No mogę wpaść.
- To bądź o osiemnastej. Pa.
- Pa - rozłączyłam się. Will przyglądał mi się uważnie. - Hmm?
- Zaprosił cię do siebie?
- Tak. Siedzi sam w domu cały dzień.
- Weź gumki. Pewnie się przydadzą.
- Świntuch.
- Nie, realista - uśmiechnął się lekko i spojrzał na zegarek. - Okej siostra, ja muszę lecieć. Odezwę się niedługo.
- Okej, trzymaj się - przytulił mnie mocno, uprzednio płacąc. Ja wzięłam swoją torebkę i zaczęłam iść w stronę swojego mieszkania. Byłam naprawdę szczęśliwa. Potrzebowałam takiej rozmowy. Wszyscy moi przyjaciele zostali w Nowym Jorku i tutaj miałam tylko brata. No i teraz także Jareda, ale przecież nie będę z nim rozmawiała o Jaredzie.
Po dwudziestu minutach doszłam do apartamentowca, wjechałam windą na górę i władowałam się do mieszkania. Ponieważ miałam jeszcze trochę czasu, postanowiłam pozgrywać zdjęcia, które robiłam Jaredowi. Podłączyłam aparat do MacBooka i zaczęłam uważnie przypatrywać się zdjęciom. Czyżby Jared robił sobie zdjęcia podczas robótki ręcznej? I... Nie, to niemożliwe... Chwyciłam telefon i wykręciłam do niego numer. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Hej, co jest?
- Przyjedź do mnie teraz. Chcę ci coś pokazać.
- Będę za dziesięć minut - rozłączył się i po dziesięciu minutach zapukał do moich drzwi. -Stało się coś?
- Nie, jedźmy do ciebie - pokiwał głową, a ja spakowałam do torby aparat oraz laptopa. Zjechaliśmy na dół i wsiedliśmy do jego samochodu. Od razu ruszył.
- Taylor, stało się coś?
- Nie, po prostu znalazłam coś, co może cię zainteresować - mruknęłam. Już nie odpowiedział. W ciszy dojechaliśmy na 3rd Street. Jay otworzył mi drzwi i wysiadłam z auta. Weszliśmy do domu. Usiadłam na kanapie. Jared kucnął naprzeciw mnie i spojrzał mi głęboko w oczy.
- A teraz szczerze. Stało się coś? Ktoś ci zrobił krzywdę?
- Nie. Siadaj, to ci coś pokażę - usiadł koło mnie. Włączyłam laptopa i podłączyłam do niego aparat.
- Chcesz pokazać mi zdjęcia?
- Są to zdjęcia z tej nocy - weszłam w odpowiedni folder i włączyłam zdjęcia. Jared zrobił karpia i do końca oglądania fotografii się nie odzywał.
- No cóż... Masz głębokie gardło.
- Spadaj - burknęłam. - Ty za to masz małego - trafiłam w najczulszy punkt. Spojrzał się na mnie spode łba z miną obrażonego dziecka.
- Wyobraź sobie, że jest duży.
- Wmawiaj sobie - mruknęłam.
- Ma dwanaście cali. DWANAŚCIE - prychnęłam. - No Taylor no! ON NIE JEST MAŁY!!!
No dobra nie jest - uśmiechnęłam się i żeby go udobruchać, złożyłam pocałunek na jego policzku. Jared przytrzymał moją twarz, a jego usta zetknęły się z moimi. Nie odepchnęłam go.
Wpadłaś, mała.
***
*trzy tygodnie później*
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam kosz pełen czerwonych róż. Uśmiechnęłam się lekko i wniosłam go do domu. W środku znajdowała się karteczka.
Będę po ciebie o 19. xx
Zagryzłam dolną wargę i wzięłam do ręki telefon. Wykręciłam odpowiedni numer i przybliżyłam go do ucha.
- Halo? - w słuchawce rozległ się męski głos.
- Witaj tajemniczy wielbicielu - wymruczałam.
- Hej kotku. Dzisiejszy wieczór nadal aktualny?
- Niestety nie, bo mój chłopak zabiera mnie na randkę - roześmiał się.
- Nie mogę się doczekać.
- To może przyjadę teraz?
- Nie możesz, musimy ustalić z ekipą trasę i zrobić jeszcze kilka rzeczy. Ale o dziewiętnastej na pewno po ciebie będę.
- Ok - mruknęłam.
- Kocham cię - wyczułam, że się uśmiecha.
- Wiem - rozłączyłam się. Schowałam róże do wielkiego szklanego wazonu i nalałam sobie soku. Powoli go popijałam, rozmyślając, co mogę dzisiaj porobić. Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że przygotuję się do randki z panem Leto. Puściłam sobie płytę Faith no More i nalałam do wanny gorącej wody. Weszłam do niej i wzięłam godzinną kąpiel. Wyszłam z wanny, wytarłam się i wydepilowałam swoje ciało. Tak, TAM również. Nigdy nic nie wiadomo, nie?
Wysuszyłam włosy i związałam je w luźnego koka. Nałożyłam na twarz krem nawilżający, po czym ubrałam szorty i bokserkę. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie lasagne ze szpinakiem. Zjadłam, po czym spojrzałam na zegar znajdujący się na lodówce. Była już osiemnasta. Jakim cudem już ta godzina?! Szybko pobiegłam do pokoju i stanęłam przed szafą. Co założyć? Sukienki, spodnie, spódnice, koszule... Wpatrywałam się w to wszystko uporczywie, jakby zaraz z szafy miał wylecieć gotowy zestaw. Po dłuższym czasie zdecydowałam się na rurki, czarny duży sweter i czarne Martensy. Założyłam także czarną koronkową bieliznę. Nałożyłam granatowy cień do powiek, zrobiłam kreskę nad oczami i posmarowałam usta pomadką ochronną. Rozpuściłam włosy, które opadły kaskadami na plecy. Popsikałam się perfumami i usiadłam na kanapie w salonie, czekając na swojego chłopaka. Nie kazał długo na siebie czekać. Dwie minuty przed dziewiętnastą rozległo się pukanie do drzwi. Na mojej twarzy od razu wykwitł uśmiech. Nie widzieliśmy się od kilku dni i bardzo za nim tęskniłam. Otworzyłam drzwi. Stał tam, uwodzicielski i szalenie pociągający. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił, a jego usta zaczęły szukać moich. Gdy je znalazł, złożył na nich czuły pocałunek.
- Tęskniłem, kotku - wymruczał, ponownie mnie całując. Jego język wsunął się do mojej jamy ustnej. Wciągnęłam go do domu i przyparłam do ściany, jednak on delikatnie acz stanowczo mnie od siebie odsunął. - Później się tobą zajmę - uśmiechnął się do mnie lekko. Pokiwałam głową i wtuliłam się w niego.
- Tęskniłam - szepnęłam.
- Ja też. Chodź już - wziął mnie za rękę i wyszliśmy z domu. - Zabieram cię do kina - kąciki jego ust uniosły się lekko i otworzył przede mną drzwi samochodu. Wsiadłam, a on wgramolił się na miejsce kierowcy i od razu ruszył. Włączył radio, w którym leciała jakaś miłosna ballada.
- Kiedy jedziecie w trasę?
- 3 stycznia - dwa tygodnie. - Ale nie smuć się. Będę się starał jak najczęściej przyjeżdżać - trochę mnie to pocieszyło. Dotknęłam delikatnie jego dłoni.
Jechaliśmy w ciszy. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy, a Jared do mnie podszedł.
- “Avatar”? - uśmiechnął się delikatnie. Pokiwałam głową, a Jay kupił bilety, popcorn oraz coś do picia. Weszliśmy na salę, która powoli zapełniała się ludźmi. Mieliśmy miejsca z boku, z dobrym widokiem na ekran. - Masz - nałożył mi na nos okulary 3D i pocałował w czoło.
Koło nas nie usiadł nikt. Światła zgasły, film się zaczął. Od początku mnie zaciekawił. Byłam nim tak zaabsorbowana, że nie poczułam dłoni Jareda w swojej bieliźnie. Musnął moją łechtaczkę palcem. Zagryzłam dolną wargę.
- Jesteś tak rozkosznie wilgotna - wymruczał mi do ucha i wsunął we mnie dwa palce. - I taka ciasna... - zaczął ruszać palcami, a ja pojękiwałam cicho. Żeby mnie uciszyć, wpił się we mnie wargami i wepchnął mi język do gardła. Całował mnie łapczywie i coraz szybciej poruszał palcami. Wpiłam paznokcie w jego ramię, a już po chwili doszłam. Wyjął ze mnie palce i wsadził je sobie do ust, delikatnie ssąc. - Wspaniale smakujesz - uśmiechnął się
delikatnie.
- Świntuch - mruknęłam. Pocałował mnie w czoło i jak gdyby nigdy nic wróciliśmy do oglądania. Po półtorej godzinie seans się skończył i wyszliśmy z sali, od razu wsiadając do samochodu. Jared spojrzał się na mnie.
- Masz jakieś plany na święta? - o kurwa. Na śmierć zapomniałam o świętach! Zostały do nich trzy dni.
- Yy.. Chyba pojadę do taty - wyjąkałam.
- Możesz je spędzić z nami. Twój tata też może przyjechać. Brat także.
- Ale...
- Cii. Dla mnie już jesteś rodziną - uśmiechnął się lekko, a mi zrobiło się ciepło na sercu. Przytuliłam się do niego. - Kocham cię - wyszeptał delikatnie.
~*~
Dobra, macie kolejny rozdział. Trochę się męczyłam z pisaniem niego i pewnie będą same negatywne opinie.
Mówiłaś że ma 11 stron, ale i tak jakoś krótko wyszedł.. Btw, jakoś średnio mi się podoba. Ten przeskok (to trzy tygodnie temu) według mnie popsuł wszystko. Chyba, że masz jakiś plan co do tego, w takim razie siedzę cicho.
OdpowiedzUsuńTrochę błędów stylistycznych, parę powtórzeń.
Mimo to nie zamierzam przestać czytać :D
Fajne, nie jest źle. ;)
OdpowiedzUsuńBrakuje mi rozbudowanych wypowiedzi między ludźmi, dziwne, że cały czas rzucają sobie krótkie, pojedyncze, zdania. Tak jakby zapominali języków.
I to opisywanie seksu, pieszczot, takie.. suche. "wsunął, pojęczałam, doszłam, wysunął" i koniec. Dodaj trochę emocji, rozkręć akcję (np. że ktoś nagle kichnął, zwrócił uwagę, że za głośno, i takie tam, bawienie się publiką). ; )
Czy ja wiem czy takie negatywne opinie ? Nie był zły.Poprostu trochę gorszy od ostatnich ale tak trochę gorszy.
OdpowiedzUsuńTaylor i Jared razem ! Fajnie.
Ale ten Jay to zbereźnik! Żeby tak w kinie dobrze robić swojej dziewczynie! Świntuch !
Najbardziej mnie rozwaliło jak zdjęcia z tej ich wspaniałej nocy oglądali i on do niej z tekstem ''No cóż,masz głębokie gardło'' No mówiłam już świntuch i to do tego nietaktowny.
Tak więc czekam na następny i życzę weny !Pozdrawiam .
PS.Przepraszam za tak chaotyczną wypowiedź.
Dziada wzoruję na sobie, bo też takim nietaktownym świntuchem jestem, ach ;____;
UsuńTralala, kilka rzeczy: pierwsza - umarłam, kiedy gadali o głębokości jej gardła i długości jego penisa XD rozłożyło mnie to na łopatki, serio. Druga - zabawianie się w kinie, niegrzecznie, mrrr. Chociaż tu, jak ktoś tam wspomniał, tak suchutko i krótko. Mam niedosyt. ;x Trzy: szkoda, że przyśpieszyłaś tak akcję o 3 tygodnie, bo można by to ładnie rozwinąć i ukazać ich schodzenie się. No i cztery, Twój Dziadu jest kochany momentami okrutnie <3 Oczywiście, czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że wcześniej niż po świętach :) Życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuń- Gemmei
Wiem, że sucho, ostatnio nie pisałam erotyków i jakoś tak nie wiem.. Muszę coś zboczonego poczytać, żeby znowu weny nabrać na sceny +18 XD
Usuńhttp://dirtysextomars.tumblr.com/ ---> polecam, to zdecydowanie działa na wyobraźnie :D
UsuńWchodzę tu często i mam na telefonie fchuj obrazków z tego XD
UsuńJest i braciszek Taylor, byłam ciekawa kiedy go wkręcisz do opowiadania.
OdpowiedzUsuńKino... teraz zawsze jak będę w kinie będzie mi się to przypominać :D
Bardzo fajny rozdział czekam na następny!
Zapraszam do siebie http://be-who-you-want-to-be-story.blogspot.com/ :)
Na wstępie dziękuję za odwiedziny u mnie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, wiedząc, że ktoś to jeszcze czyta :) Ostatnio nie miałam czasu żeby do Ciebie zajrzeć, ale grunt, że jestem teraz. Przyznaję, że prologiem mnie nie zaciekawiłaś, ale postanowiłam zajrzeć dalej i... No właśnie... nieźle przeskoczyłaś z akcją :) Na początku myślałam, że może ominęłam kilka rozdziałów, bo wydarzenia tak szybko nastąpiły. Ale spoko, ogarnęłam wszystko i mogę stwierdzić, że nie jest źle :) Początki jak wiadomo bywają trudne, a z czasem wszystko przychodzi łatwiej. Widać już postępy w pisaniu, tak więc będą z Ciebie ludzie :P
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o treść, to zastanawia mnie, czy będzie tu coś więcej niż tylko relacje łóżkowe między Jaredem i Taylor? Bo jak widzę, to właśnie na tym na razie się skupiłaś :P
Aha i jeszcze jeden aspekt, a mianowicie płaczący Jared. Jakoś nie potrafię sobie tego zupełnie wyobrazić i przyznaję, że gdy tylko trafiam na moment zapłakanego Leto, najzwyczajniej w świecie się śmieję :)
Mam nadzieję, że nic z tego co napisałam Cię nie uraziło, bo nie o to mi chodziło, ale jak wcześniej napisałaś, krytyka nie jest Ci straszna :)) a czasami jest wręcz wskazana :D
Czekam na następny, ciekawa co jeszcze wymyślisz i życzę powodzenia. Cieplutko pozdrawiam :D
Tak, będzie tu o wiele więcej niż ich relacje łóżkowe, nie jest to dla mnie najważniejszą rzeczą :) Może na razie tak się wydaje, ale potem będzie inaczej :3
UsuńNic mnie nie uraziło, bo wiem, że nie piszę najlepiej i że jestem strasznie roztrzepana jeśli chodzi o wiele rzeczy, w tym o pisanie :P Krytyka mi daje kopa do dalszych poprawek i pracowania nad swoim stylem pisania, także dziękuję bardzo :D
Mnie także ciekawi co jeszcze wymyślę, haha :D
Cześć.
OdpowiedzUsuńWstępnie powiem, że dziwnie czytało mi się ten rozdział, miałam wrażenie, że czegoś w nim brakuje. Wszystko dzieje się szybko, jest powierzchowne, pobieżne. I znów przesyt szczegółów góruje nad brakiem głębszych emocji.
Mówisz, że potrzebujesz poczytać coś +18, co nie będzie delikatniutkie? Wal do mnie, w zamkniętym już fireonsouls.blogspot.com masz trochę wesołych kawałków.
HM, co jeszcze... mi osobiście nie przeszkadza przeskok "trzy tygodnie później". W mojej obecnej próbie marsowego FF, w którym planuję sprowadzić Jareda na dziady, akcja dzieje się między "teraz" i "20 lat wcześniej". Narazie mam 2 rozdziały, może dziś napiszę trzeci. yasvt.blogspot.com , jeśli ktoś chciałby zerknąć. Aha, scenki +18 są, i będą, na dodatek dosyć soczyste.
Pozdrawiam.
Nie było źle, ale mogło być lepiej, o :D Podpisuję się pod poprzednie osoby, opisy trochę suche, ale uwierz, nabierzesz wprawy ;) *le mówi z własnego doświadczenia*
OdpowiedzUsuńNo i dawaj sceny łóżkowe, całe grono zboczeńców czeka >D
O dziwo nie przeszkadza mi ten przeskok czasowy, jest dobrze :D
Pisz szybciutko następny *-*
+Zapraszam do siebie :D http://where-is-your-god.blogspot.com/
Sami zboczeńce w tych internetach, no nie wierzę ;___; Ja sama jestem cholernie zboczona, ale wy jesteście cholernie łakomi tego seksu XD
UsuńNastępny będzie przed świętami, bo będzie świąteczny :D
Kocham Ciebie i kocham Twojego bloga, czekam na nowy rozdział, i pierdolisz, bo Taylor jest ładna DX Wiesz już niestety, że nie jestem kreatywna, więc kreatywnie pozytywny komentarz raczej mi nie wyszedł :C ALE I'M YOUR BIGGEST FG.
OdpowiedzUsuń