sobota, 13 października 2012

Rozdział 1

-Chcesz jeszcze kakao?-spytał, przyglądając mi się znad kubka. Pokiwałam głową, a ten wstał i poszedł do kuchni.
Był chłodny, listopadowy wieczór. Siedzieliśmy u niego w salonie, w kominku palił się ogień, a z głośników leciała Metallica. Na dworze lało jak z cedra, a my siedzieliśmy bezpieczni w domu popijając kakao i rozmawiając.
Po kilku minutach do pokoju wrócił Jared z dwoma parującymi kubkami.
-Master of puppets, I'm pulling your strings, twisting your mind and smashing your dreams...*-zaśpiewał razem z Jamesem, po czym usiadł koło mnie, podając mi naczynie z gorącym napojem.
-Dzięki-powiedziałam z uśmiechem i napiłam się trochę, co spowodowało, że od razu zrobiło mi się ciepło w brzuchu. Jay odwzajemnił gest i szturchnął mnie lekko w ramię-hmm?
-Zostaniesz na noc?
-Chyba tak, boję się w taką pogodę jechać samochodem-na potwierdzenie moich słów, błyskawica przeszyła niebo. Mój przyjaciel wzdrygnął się, po czym przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem.
-Czuj się jak u siebie w domu-jego wargi rozszerzyły się w uśmiechu, po czym spoczęły na moim czole. Przymknęłam oczy i oparłam się o niego. Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy. Przez te kilka minut rozmyślałam o naszej trwającej kilka miesięcy przyjaźni.
Po dłuższej chwili milczenia, Jared wyłączył wieżę i włączył telewizor. Uniosłam brwi w niemym pytaniu.
-Zaraz leci fajny film-odpowiedział i poszedł do kuchni. Podreptałam za nim. Ujrzałam go czytającego instrukcję na opakowaniu popcornu. Wzniosłam oczy do nieba i wyrwałam mu opakowanie z rąk.
-Idiota-mruknęłam, po czym wsadziłam woreczek z ziarnami do mikrofali i ustawiłam na dwie minuty. Jay w tym czasie wyciągnął z lodówki colę i kostki lodu, a z szafek jakieś słodycze. Jeśli się dzisiaj nie porzygam, to będzie to graniczyło z cudem. Po chwili mikrofalówka zapiptała-wyciągnij miskę-rzuciłam, po czym wyjęłam z mikrofali napęczniały worek z przyjemnie pachnącym popcornem. Wsypałam go do miski. Wzięliśmy wszystko i wróciliśmy na kanapę. Jared od razu wziął do ręki popcorn i zaczął go jeść. Przypatrywałam mu się.
-Co?-spytał, plując popcornem. Zmarszczyłam nos.
-Nic. Nie pluj. Co to za film?-w telewizji leciała teraz reklama produktów firmy Durex.
-Edward Nożycoręki-wyszczerzył się, a ja to odwzajemniłam. Był to jeden z moich ulubionych filmów, z resztą jak wszystkie filmy Burtona.
Następne dwie godziny minęły nam na oglądaniu, jedzeniu i śmianiu się. Po naszym małym "seansie" Jared wstał.
-Dam ci jakiś ręcznik i piżamę, okej?-pokiwałam głową. Poszedł na górę, a ja na niego czekałam. Po chwili zszedł na dół i podał mi dwa puchate ręczniki oraz czarną koszulkę.
-Dzięki-moje usta wygięły się w delikatnym uśmiechu.
-Nie ma sprawy. Chodź-ruszyłam za nim po schodach. Zaprowadził mnie do swojej sypialni i wskazał na drzwi, które się w niej znajdowały-tu masz łazienkę-uśmiechnął się i usiadł na łóżku.
-Oj, a nie wejdziesz ze mną...?-zagryzłam lekko dolną wargę i weszłam do łazienki siadając na wannie.
Po chwili do pomieszczenia wszedł Jared. Stanął nade mną, opierając ręce po obu moich stronach. Wpatrywał się we mnie natarczywie.-hmm?-ponownie zagryzłam wargę. Musiałam się z nim trochę podrażnić.
Jego wzrok był... pożądliwy. Tak, to dobre słowo. Chyba ktoś tu dawno nie uprawiał seksu... No, i on i ja. Jakoś nie było okazji. Z jednej strony chciałam to z nim zrobić, ale z drugiej to był mój przyjaciel. No nie powiem, jest z niego przystojny facet, ale nie chcę przekraczać pewnych granic. Miałam straszną chcicę, ale na razie musiałam z tym żyć.
Ale powkurzać go można...
-M... Mam się z tobą wykąpać?-spytał lekko zachrypniętym głosem.
-Oczywiście...-wymruczałam i zarzuciłam mu ręce na szyje. Podniósł mnie, a ja oplotłam nogi wokół jego bioder. Nasze krocze ocierały się o sobie, a ja czułam jego erekcję. Jared wpatrywał się w mój dekolt i powoli zaczął ściągać moją koszulkę. Gdy mu stanął, roześmiałam się i wydostałam się z jego objęć.
-Co?-spojrzał się na mnie.
-Żartowałam. Nie prześpię się z tobą-wyjaśniłam, po czym zaczęłam go wypychać z łazienki-idź-zamknęłam za nim drzwi, po czym się rozebrałam i wzięłam szybki prysznic, podczas którego myślałam o Jaredzie i jego pożądliwym spojrzeniu. Co on we mnie widział? Nie było we mnie nic szczególnego. Byłam chuda, miałam małe piersi i ogólnie jakaś taka niedorobiona byłam. Aczkolwiek faceci coś we mnie widzieli. Tylko nie wiem co. I pewnie nigdy się nie dowiem.
Wzruszyłam ramionami i wytarłam się ręcznikiem. Drugim owinęłam włosy. Założyłam koszulkę, którą dał mi mój przyjaciel i majtki. Dopiero teraz usłyszałam dochodzące z jego pokoju jęki. Delikatnie uchyliłam drzwi i ujrzałam Jareda masturbującego się na łóżku. Zagryzłam dolną wargę i spojrzałam na jego członka. No cóż... Kobiety kłamały mówiąc, że jest duży. On był wielki. Od razu przed oczami stanęła mi wizja siebie i  Jareda z jego członkiem we mnie... Jęknęłam tęsknie w duchu i wróciłam na ziemię. Co się ze mną ostatnio dzieje? Chyba muszę sobie znaleźć partnera seksualnego. Słyszałam, że brat Jareda jest niczego sobie...
Pomyślę nad tym później. Moja uwaga ponownie skupiła się na Jaredzie. Był coraz bliżej szczytu, co wywnioskowałam po jego coraz głośniejszych jękach. Przeczuwając, że po skończonej robocie będzie chciał umyć ręce, wróciłam do łazienki i stanęłam przed lustrem, po czym zdjęłam ręcznik z włosów i zaczęłam je rozczesywać. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.
-Mogę?
-Wejdź-nie przerwałam czynności. Do łazienki wszedł Jay w bokserkach. Umył ręce i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się.-hmm?
-Jesteś wredna.
-Ja? Skądże znowu. Chciałam, żebyś sobie ulżył-delikatnie objął mnie od tyłu.
-Chciałem sobie ulżyć z tobą.
-Jared, jesteśmy przyjaciółmi. Nie możemy przekraczać pewnych granic-przytulił mnie mocniej i musnął wargami mój policzek.
-Wiem. Co nie znaczy, że przestałem cię uważać za piękną i pociągającą kobietę-kąciki jego ust uniosły się lekko. Odwzajemniłam to.
-Poza tym świetnie sobie sam radziłeś. Widać, że w wieku nastoletnim rączka była twoją najlepszą przyjaciółką-uśmiechnęłam się wrednie i ruszyłam do sypialni. Roześmiał się i poszedł za mną. Usiadłam po turecku na łóżku i zaczyłam wpatrywać się w Jareda, który grzebał w szufladzie. Po chwili wyciągnął  z niej ładowarkę do telefonu i podłączył ów przedmiot do prądu. Wyjął z kieszeni spodni telefon i podłączył go do ładowania, po czym położył się obok mnie, zakładając ręce za głowę. Przymknął oczy i zagryzł wargę, jakby nad czymś rozmyślał. Zmieniłam pozycję na leżącą, żeby mieć na niego lepszy widok.-co robisz?-spytałam.
-Myślę-wymamrotał.
-A o czym tak intensywnie rozmyślasz...?-przysunęłam się do niego. 
-O nazwie albumu. Mówiłem ci dzisiaj, że wydajemy płytę. Tyle, że nie mam pomysłu na tytuł.
-Pomyśl o waszych problemach z wytwórnią. To jest istna wojna.
-Jesteś genialna!-wrzasnął, po czym mocno mnie do siebie przytulił i wycałował. Byłam zdezorientowana.
-Ale co?
-O to, co powiedziałaś! To jest wojna, this is war...Że też na to nie wpadłem...-znowu pogrążył się w zadumie, a ja przekręciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy, usiłując zasnąć.



~*~


*Metallica-Master of Puppets

Ba ba bam, jest rozdział! W zeszycie wydawał mi się dłuższy. 
Na razie jest lajtowo, potem będzie, jak to określiła Ramona, "niezły Mordor w moim wykonaniu"
Komentujcie! 

wtorek, 2 października 2012

Prolog.



W Los Angeles był chłodny i pochmurny dzień, zbierało się na deszcz. Byłam opatulona w za duży na mnie sweter i chustę. 
W drodze do pracy zaszłam do kafejki. Potrzebowałam energetycznego kopa, dlatego zdecydowałam się na kawę. 
Stałam w kolejce do kasy, gdy ktoś na mnie wpadł.
Odwróciłam się i pierwsze co ujrzałam, to urzekająco niebieskie oczy, bezkresne jak niebo i głębokie jak ocean. Nieznajomy uśmiechnął się do mnie przepraszająco.
-Przepraszam-powiedział uśmiechając się ponownie.
-Nic się nie stało-odwzajemniłam uśmiech po czym się odwróciłam, mając zamiar zapłacić za kawę, ale nieznajomy ponownie dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się z lekko uniesionymi brwiami.
-Nazywam się Jared-powiedział.
-Taylor-odpowiedziałam, podając mu rękę.